Refleksyjnie poświatecznie, czyli czego więcej już nie chcę!

Powiem szczerze, że już miałam dość tych świąt.
Działo się wszystko – było jak w agmagedonie – spadająca choinka, bo synuś bardzo chciał łańcuchy wyciągać, walka Ninja Go z moim małym Kaiem, mało spania, dużo biegania – prawie fitness i powstrzymywanie dziecka przed wchodzeniem na ściany niczym Spiderman – mam w domu małego Kevina i Denisa rozrabiakę w 1! Zamiast eleganckiej mamy pełnej optymizmu kobieta niczym brzydula w najgorszym scenariuszu i ten ciągły brak czasu na wypoczynek. Chociaż … powiem szczerze … wcale tak źle nie było.

DSC_0482

Tak tak, to tylko scenariusz, który w optymistycznej rodzinie zdarzyć się nie może.
Ach jakież te święta były cudowne.

Powiem Wam tak naprawdę co też uwielbiam na święta.
rodzinną atmosferę, więc w świąteczną niedziele ferajna wsiada w samochód i chwila moment byliśmy już w Krakowie u siostry i jej rodziny, z małą siostrzenicą na czele czyli 3,5-letnią księżniczką, mówiącej o miłości, że jest jak tęcza. Dla Wiktorcia jest czymś zupełnie innym – chłopak i dziewczyna to zupełnie dwa inne światy.
Lubię jak się dzieje, jak rodzina się zjeżdża i jest wesoło, są śmiechy i dużo radości. Dlatego kolejny weekend byliśmy znów w podróży. Kolejne rodzinne spotkanie tym razem w Busko Zdroju – magicznym. Rozmowy z mamą, siostrą i śmiechy z naszymi dziećmi. Ach jak ja uwielbiam odwiedzać to miejsce. Zawsze najbardziej lubię spacery po buskim Parku Zdrojowym i to powietrze pachnące świeżością. Tym razem udało się wieczorem wspólnie z mężem pospacerować – sami. Chociaż powiem szczerze łatwo nie było.

święty spokój, tak bardzo lubię wyciszenie, muzykę w tle i odpoczynek. Tak się móc odłączyć na jakiś czas i rozmyślać, poczytać książkę czy nic nie robić. No cóż może innym razem, święty spokój nie tym razem. Rodzinna atmosfera i absorbujący urwisek to raczej zdecydowanie nie święty spokój. Ale uwielbiam, a może lepiej powiedzieć, że uwielbiałabym jak bym miała.

choinkę idealną, uwielbiam żywe drzewko, bo uwielbiam naturę i las. Poczuć powiew lasu w domu – bezcenne. Dlatego zawsze chcę mieć żywe drzewko w domu. Marzy mi się takie, które z doniczką będziemy co roku przynosić do domu, każdego roku to samo, byłaby to piękna tradycja i jakże to ekologiczne.
Inspiracji na świąteczny czas jest tak wiele.

śnieg, o tak, święta ze śniegiem to byłoby piękne. Dużo śniegu, tylko w ten świąteczny czas. Móc się wybrać na zimny spacer z sankami, porzucać się śnieżkami czy zrobić orzełki. Reklamacja – śniegu jak co roku od dłuższego czasu znów nie było. Chyba, że był np. u Ciebie? U nas śniegu nie było – ojjjjjjj!

pyszne potrawy – krzątanina w domu już od rana, w wigilijnym dniu wszystko się zdarzyć może i potraw 12 na stole się pojawi, czasem można też przesadzić i może się ich jakby tak za dużo stworzyć, dlatego duża rodzina jest jak najbardziej wskazana – ktoś to potem zjeść musi.
W tym wyjątkowym świątecznym czasie są też wyjątkowe niecodzienne potrawy – karpia, śledzie zielone w zalewie, kapustę z grochem, kompot z suszu oraz taką ilość maku jadam tylko w wigilię. To potrawy, które jada się raz w roku i myślę, że wystarczy. Celowo nie wspomniałam o rybkach, pierogach, które my jemy zdecydowanie częściej.

Symbole w potrawach
Pszenica była znakiem odradzającego się życia, mak – od praczasów symbolizował spokojny, głęboki dobry sen, spokojne sumienie, dostatek wszelkich dóbr, a miód – to znak słodyczy, czystości i zwycięstwa nad złymi mocami.
Jabłka symbolizowały miłość, zdrowie, pokój, zgodę, nieśmiertelność, wieczną młodość i odkupienie. Śliwki wypędzały złe moce i także przedłużały życie. Taki sam wpływ miały gruszki, które jeszcze przyciągały szczęście i dostatek. Figi zapewniały płodność, obfitość, czystość, długie życie i nieśmiertelność.

magiczna  świąteczna oprawa – pachnąca choinka, prezenty, wspólne kolędowanie, łamanie się opłatkiem, rodzinna pasterka.
Będąc małą dziewczynką uwielbiałam ten świąteczny czas w domu. Mama wprowadzała tak świąteczną atmosferę, zapach przepysznych dań unosił się w całym domu, aromaty przyprawiały o zawrót głowy, a jakie wszystko potem pyszne. Kolędowaliśmy z rodzeństwem i  radości nie było końca, tylko w tym czasie można się wreszcie zatrzymać i życzyć sobie wszystkiego najlepszego w cztery oczy. Pasterka obowiązkowa, można spotkać znajomych, a rano pospać dłużej bezkarnie. Jeszcze pamiętam czasy jak śnieg pokrywał całą jezdnię, a na takiej pustej, białej drodze można było z sankami się wybrać, czasem my tak właśnie robiliśmy.

DSC_0583

DSC_0590

I jak tu nie kochać Świąt Bożego Narodzenia.

Taka aura za oknem 25 grudnia, po godzinie 17:00 nas przywitała.
DSC_0455

DSC_0452podpis Optymistyczna

1 Comments

Dodaj komentarz